Któż nie zna tej słynnej, chyba na cały świat, zupy. Jej smak kojarzy się nam z górskimi schroniskami, kiedy po godzinach wędrówki rozgrzewała lepiej niż kominek. Teraz góralską kwaśnicę możecie wypróbować w domu. Smak i dobre wspomnienia gwarantowane!
Składniki (6 porcji):
- żeberka wieprzowe surowe (500 g),
- żeberka wędzone (350 g),
- boczek wędzony (200 g),
- kiszona kapusta wraz z sokiem (1 kg),
- średniej wielkości ziemniaki (10 sztuk),
- średnia cebula (1 sztuka),
- ziele angielskie (6 kulek),
- liść laurowy (2 listki),
- czosnek (2 ząbki),
- kminek, majeranek (po 1 łyżeczce),
- sól, pieprz (do smaku).
Przygotowanie:
Oba rodzaje żeberek dzielimy na mniejsze kawałki i umieszczamy w dużym garnku. Zalewamy je ok. 2 litrami zimnej wody i gotujemy na bardzo małym ogniu. W trakcie gotowania dodajemy kapustę wraz z sokiem, listki laurowe i ziele angielskie. Całość gotujemy około dwóch godzin do momentu, aż mięsso będzie miękkie. Dodajemy pozostałe przyprawy oraz sprasowany czosnek. Pokrojony w plasterki boczek wytapiamy na patelni, dodajemy do niego posiekaną cebulę i razem smażymy energicznie mieszając. Cebulowo-boczkowe combo dodajemy do zupy i gotujemy całość jeszcze przez kilkanaście minut. Osobno ugotowane i pokrojone w kostkę ziemniaki przekładamy do zupy. Smacznego!
Świetny i zarazem prosty przepis na góralską kwaśnicę! Właśnie takie smaki mają szansę na wygraną w naszym konkursie kulinarnym. Wystarczy, że dodasz do wpisu grafikę konkursową i kilka zdań od siebie (info dostępne na stronie https://e-turysta.net/konkurs-kulinarny/), a będziesz mógł wygrać chociażby aparat cyfrowy i promocję na Smaker.pl. Pozdrawiam i powodzenia! 🙂
To jest dupa nie kwaśnica. To jest kapuśniak. W kwaśnicy nie marchewki ani innego świństwa. Nawet wędzonka jest dyskusyjna. Wywar miał być z mięsa (chuda wieprzowina, a najlepiej gęś) ziemniaki, kiszona kapusta z sokiem i w diabły pieprzu. Zapraszam na kwaśnice do Cichego Górnego, Chochołowa albo do Piekielnika na Orawie. Kapuśniak zjecie wszędzie, kwaśnicę tylko tu. Za komuny była w Czarnym Dunajcu nielegalna knajpa w podwórku u Pietrzka. Wszyscy narzekali że Pietrek kombinuje, ale wszyscy żarli jako świnie. Pamiętam kłęby dymu papierosowego, chlipanie i kręcący w nosie pieprz.